poniedziałek, 27 stycznia 2014

Wolnego ciąg dalszy.

Jednak robota kocha głupich. Zamiast siedzieć sobie do południa w szlafroczku, oceniać prace, sączyć kawę, to pognało mnie gdzieś z samego rana. A konkretnie do pasmanterii mojej ulubionej w celu zakupienia wstążek do dekoracji. I nie przypuszczałam, ze może to być tak problematyczne. Bo umyśliłam sobie wstążki w kolorze pastelowym różowym i kawowym(z dużą ilością mleka, wiec to raczej by był beżowy). I a jakże...są wstążki...czarne, ale takich jak ja chce to nie ma. W ostatniej chwili przypomniał mi się sklep z rożnymi "fajnymi rzeczami" i tam dokonałam zakupów.Jeszcze nie wiem, gdzie je spożytkuję, ale zapewne nie będą długo leżały.
A poniżej prezentuje odnowione pudełko, które dostałam kiedyś od mojej Babci. Pierwotne jego przeznaczenie było na przybory do szycia, natomiast ja, a teraz Moja Kopia trzymamy w tym gumki do włosów, spinki i inne przydanie.


Dzieło Mojej Kopii, która nadzwyczaj pogrymaszała przy jego wykonaniu.
Natomiast ja zabrałam się za...malowanie koszyków wiklinowych (których mam trochę). Kto kiedyś malował wiklinę ten wie co to jest. Nie poprzestałam na jednym, bo to tak trochę głupio - jeden pomalowany a reszta nie. Wiec zabrałam się do hurtowej pracy. Jednak robota kocha głupich


W tym wysokim oczywiście przechowuje włóczki, które są niezbędne do mojej egzystencji.
I kiedy ja mam odpoczywać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz