czwartek, 31 października 2013

To już koniec października

Wieczór..jak zawsze czas pisania. Jutro zaczyna się listopad, choć pogoda za oknem iście październikowa. Zwlekam ze zmiana kapci w moim autku ukochanym, ale będzie trzeba o tym pomyśleć. Ponieważ jutro wolny dzień, powinnam pomyśleć tez o porannym truchtaniu dla poprawy wizerunku. Bo sama zumba nie pomoże. Zabrałam się za dzierganie swetra w kolorze czerwonym, jako ze zmieniłam kolor włosów i mogę te kolory nosić bez obaw. Jutro też zabieram się za jabłka, a dokładniej za zrobienie musu jabłkowego - cudowna rzecz, gdy ma się ochotę na coś słodkiego, lub na ciasto drożdżowe z jabłkami.

sobota, 26 października 2013

Praca, praca i co jeszcze...

Sobota. Jak zwykle plany swoje a codzienność swoje. Więc najpierw poranne wyjście do lasu, niby na grzyby, ale bardziej dla zrobienia zdjęć grzybów. Nie chciałam smyczyć Nikkona i robiłam takim zwykłym Kodakiem, zdjęcia wiec są, jakie są.



 tu spodobały mi się promienie słoneczne

 a tu tak ogólnie

znowu słońce, tym razem na otwartej przestrzeni 


i znowu słońce
i krople rosy na liściu

A potem już zaczęło się grzybobranie

 

cytując Wieszcza: "....grzybów było w bród...". Może bez przesady, ale były






Jak można zauważyć - do zdjęć dodałam ramki i inicjały. Ot taka zabawa rożnymi programami.


środa, 23 października 2013

Wieczorem

Miałam popełnić nowy wpis ze zdjęciami moich prac, jakie w ostatnim czasie popełniłam. I wszystko byłoby piękne, tylko gdzieś te zdjęcia...zabyłam. Albo są na laptopie, albo...po prostu uleciały w przestrzeń i dokonały samozniszczenia....
Oglądam sobie inne blogi, pełny profesjonalizm, obym i ja do tego doszła, a jak na razie, to zdjęcia pierogów które latem odkryłam w wersji na słodko. Mniam...


Pierogi na słodko z jagodami i truskawkami i oczywiście ze śmietaną. Przepis do poszukania na stronie Ewy Wachowicz, którą to stronę mam w odwiedzanych.
Po przeglądaniu zdjęć zaczynam tęsknic do naturalnego koloru włosów - ciemnobrązowego. Choć jasny jest korzystniejszy w pewnym wieku.... Miłego wieczoru dla czytających

niedziela, 20 października 2013

Nad morzem jesienią...

Sądziłam w piątek, że wreszcie ogarnęłam wszystko po jesiennym wyjeździe. Ale za szybko się cieszyłam. A tu jeszcze zdjęcia z wyjazdu, wrzucenie nowego tematu na blog.... Życie (a przynajmniej dzień) jest dla mnie stanowczo za krótki.
Wiec wyjazd... Takie spóźnione wakacje, kilka dni w Kołobrzegu. Nocowałam tu - mogę polecić - duże mieszkanie, wspaniała Pani Ewa, która martwiła się, gdy nie byłam o określonej godzinie i cisza, spokój. Do morza ok 300 m, uzdrowiskowa cześć Kołobrzegu, blisko amfiteatru. Sama plaża i morze...to trzeba zobaczyć, dlatego umieszczam zdjęcia.

Tak było w dniu przyjazdu, morze spokojne, leniwe fale uderzały o brzeg. I oczywiście mewy, które natrętnie domagały się karmienia



 Ponieważ spacer zaczął się ok 17, szybko zapadł zmierzch. A to równało się z możliwością zobaczenia portu kołobrzeskiego wieczorem i podziwiania latarni.


 statki wycieczkowe przy nabrzeżu


 latarnia od strony nabrzeża


 wejście do portu

światło latarni widziane z bulwaru nadmorskiego

Drugi dzień, mimo, ze byl słoneczny zapowiadał sie ciekawie. Zza drzew dochodził szum morza i to nie taki łagodny ale lekko sztormowy. Nie myliłam się, fale były piękne, nie tylko w piatek, ale i w sobotę.



 
 wzburzone morze

 
 widok z mola na latarnię i oczywiście fale.....

 Tak wyglądają kołobrzeskie ulice jesienią
A to autorka bloga, na tle bałwanów...morskich oczywiscie

polar, goratex i obowiązkowo czapka i rękawiczki....




wtorek, 8 października 2013

Październik z trudem wiąże koniec z końcem.....

Dziś tylko służbowo, bo i pora późna a jutro dużo obowiązków przed wyjazdem...takie spóźnione wakacje nad morzem przez kilka dni.
Przeglądałam zdjęcia, bo zmieniłam tło na blogu na bardziej "czasowe" ( w zimie postaram się o bajkowo zimowy krajobraz) i znalazłam zdjecia naszego kota gdy był jeszcze małym i grzecznym kotkiem...











Teraz wygląda tak....


 

 a przynajmniej wyglądał w maju/czerwcu. Teraz nabrał więcej ciałka..... Nie wiem, jak mieszkaliśmy , gdy nie było kocura.