piątek, 28 marca 2014

Wstyd..po prostu wstyd...

Wstyd tak długo unikać zapisów na blogu. Rozbisurmaniłam się nagrodą i osiadłam na laurach. Może to tez powód, ze nia mam czasu ostatnio pstrykać zdjęć, choć wiosna pcha sie wszystkimi możliwymi miejscami: fiołkami, pąkami magnolii i rozkwitłą forsycją. Nawet modrzew podwórzowy podejrzanie się zazielenił, taki lekki meszek ma na gałązkach.
Dziś dodatkowo byłam na wycieczce objazdowo - religijnej. Z młodzieżą. Młodzi jak młodzi - im dalej od miejsca zamieszkania, tym mniej odważni. Ja niczym ta kwoka zganiałam ich wszystkich razem i przy okazji upamiętniałam co ciekawsze obiekty (przynajmniej w moim odczuciu). Nie chciało mi się juz oprawiac zdjec w ramki i dodawać inicjałów, dlatego daje je "saute".



szarlotka na dobry początek dnia w Łagiewnikach

A tu już Kalwaria Zebrzydowska, drugi etap podróży.

Wnętrze kościoła. Zachwyciły mnie malowidła na ścianach. Tu widok na organy i chór.


 A tu sufit...

Prezbiterium - wrażenie barokowego przepychu, choć w bocznym przejściu znalazłam obraz z motywem Dance macabre.


A tu już bazylika w Wadowicach - ostatni etap wycieczki.

  "Wadowickie kremówki" - oczywiście każda cukiernia/kawiarnia pretenduje do miana tej,
w której Jan Paweł II zajadał się kremówkami po maturze

 A tu popołudniowy deser - owocowy wąż owoców z czekoladą, koktajl truskawkowy i (a jakże) kremówka)

Wrażeń dużo i co za tym idzie- zmęczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz