niedziela, 15 grudnia 2013

Niedzielnie

Pogoda taka sobie. Śniegu nie ma, choć nie narzekam na jego brak. Bardziej czułam dyskomfort jako dziecko - bo to przecież muszą być białe święta. A właśnie... znowu nawiązanie do świat.
Czekam na nie, bo wreszcie będę miała chwile czasu dla siebie. A dzis, w ramach łamania się opłatkiem, byłam u Pani Elżbiety Kapias. To miejsce, gdzie rewelacyjnie odreagowuje stresy codzienności. Tym razem nie zapomniałam o zabraniu aparatu fotograficznego, czego potwierdzeniem są niniejsze zdjęcia:


Jedna z wielu choinek, tym razem w barwach wrzosowych

Magiczna śnieżna kula z bałwankiem. Moja Kopia je uwielbia.
Sklep w którym kupujemy świąteczne cudeńka
Gwiazda betlejemska już na moim oknie. Obok dziobek z różowej konewki, w której obowiązkowo musi być woda, inaczej Kot-Psot cierpi pragnienie ( a w miseczce też ma wodę, ale to wielki indywidualista).

Autorka bloga, trzyma w ręku szklanego aniołka, ale z racji posiadania Kota-Psota aniołek nie został zakupiony.


A tu Moja Kopia grzeje się przy piecu. Czy to instynkt pierwotnych, którzy fascynowali się płomieniem?

W przyszła niedzielę (22 grudnia) jest w Ogrodach Kapias koncert wigilijny. Szkoda, że nie uda mi się na nim być. Ale wszyscy czytelnicy zapewne będą tam mile widziani. Spokojnego wieczoru czytającym.
P.S. Mam pomysł na nowy sweter - masa będzie z nim dłubania, ale sadzę, ze będzie tego wart.

A tu jeszcze ostatnia praca rękodzielnicza Mojej Kopii.Pudełko na Przydasie Wszelkie

I stwierdziłam, że w zamian posiadania miliona i jeszcze trzech małych pudełek zamówię sobie właśnie takie jedno.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz