Nazywana jest czasami "złotym deszczem" i w pełni zasługuje na tę nazwę. Podobnie zachowuje się modrzew i leszczyna. Modrzew posadzony ponad 20 lat temu, z półmetrowego krzaczka stał się drzewem reprezentacyjnym.
tu tylko we fragmentach. Obok niego leszczyna, corocznie przycinana, aby tworzyć swoja koroną parasol, dający cudny cień w upalne dni.
Starałam się, aby pąki były widoczne.
I jeszcze magnolia o ciemnoróżowych kwiatach. Oby nie było przymrozków, bo wtedy kwiaty zmarzną.
A później już tradycyjnie kwiaty na grządkach:
Tu motyl na hiacyntach. Biedronki gdzieś sie pochowały. Moze zawstydził ich ten Pan Papillon
Pierwsze tulipany
A tu nieśmiało wyglądający szafirek
Żonkile na rabatach, nalezą do karłowatych, wiec może nie są tak widowiskowe.
I niezawodne bratki. Tutaj pod modrzewiem
I jeszcze jedno zdjecie bratka (kupiłysmy chyba z 30 sadzonek). Moja Babcia nazywała je "sierotkami" i tłumaczyła: Widzisz: Ten na samym dole płatek barwny, elegancki to Macocha, zobacz, jaką ma kolorową sukienkę, jak się pcha do przodu, aby byc widoczną. Nad nią siedzą jej dwie córki, też wystrojone, choć nie tak jak matka. A za nimi dwie sierotki, płatki jednobarwne, dla których sukienek już nie wystarczyło kolorowego materiału i musiały ubrać to, co zostało". I musze powiedzieć, ze w ogrodzie Babci zawsze było pełno bratków. Nie wiem, jak to robiła, ze co roku miała barwne grządki, bo nie rpzypominam sobie, aby je sadziła ( jak mówiła: "flancowała")
I jeszcze zdjęcie pudełka wykonanego przez Moją Kopię. Szła dziś do kolezanki na osiemnaste urodziny (rozpoczął się sezon ) i robiła dla niej prezent.
Ona nie jest swym dziełem zachwycona, mnie natomiast się podoba.
Miłego wieczoru czytającym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz