wtorek, 4 marca 2014

Marzec.... zatem jest nadzieja

Nadzieja na to, że można schować kurtki i zimowe obuwie, że wkrótce będzie wiosna. Choć jak na razie, pogoda trochę spasowała, dziś chłodniej - tylko 6 stopni. Ale krokusy coraz śmielej wyglądają na światło dzienne.



 A ja sama rozchorowałam się. Nie lubię chorować od niedzieli - przeleżysz ją cała, a wieczorem, gdy wydaje ci się, że czujesz się lepiej, masz wyrzuty sumienia: a może przejdzie do jutra, a po co na L-4... W moim przypadku nie poprawiło się - wręcz przeciwnie. Już przewidywałam u siebie reumatoidalne zapalenia stawów, bo ledwie się ruszałam. Dojechałam do lekarza, i, o cudzie, nie musiałam czekać w kolejce, zostałam przyjęta z marszu ( widać niedziela nie była aż tak imprezowa i skacowanych mało było). Zostałam osłuchana, ostukana i zaaplikowano mi lekarstwa. Oczywiście musiałam dwa razy pytać o dawkowanie. Nie wiem, czy lekarz sadzi, ze też kończyłam medycynę i zapamiętam, które lekarstwo dwa razy a które co godzinę? No i następny paradoks - dostarczenie L-4 do pracy. A jeśli byłabym chora obłożnie, zamówiła wizytę domowa i mieszkałabym sama to co? Rano zwlec się z łóżka i jechać do pracy? Bo przecież trzeba dostarczyć zwolnienie do trzech dni..... Paradoks wymyślony chyba przez sadystów.
Całe szczęście, że w okienku spotkałam panią Bronię, która obiecała dostarczyć moje zwolnienie do pracy.
I tak leże sobie w domu a czas upływa mi na oglądaniu Tv ( a konkretnie wiadomości z Ukrainy), oglądaniu filmów ckliwych i oczywiście-  kryminałów skandynawskich oraz na czytaniu.


                   to właśnie główne moje zajęcie w czasie choroby - brakuje pilota do TV i DVD

Spijam hektolitry herbaty z cytryną i sokiem z płatków dzikiej róży - jak dobrze, ze tak niewolniczo zbierałam ją w lecie.
A na zakończenie Futrzak Rudy - jak zwykle w pozie filmowej

                                        
Miłego dnia czytającym, dziękuje za wszystkie komentarze.

4 komentarze:

  1. Nie wiem dlaczego, ale ostatnio znikają mi komentarze na blogach blogspotowych. Klikam na "opublikuj" i wszystko znika :(
    Napisałam Ci, że życzę szybkiego powrotu do zdrowia, że trzymam kciuki oraz, że też byliśmy chorzy, ale to nie było nic poważnego. Pozdrawiam, Dagmara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to jakiś chochlik? Ale ten komentarz jest. Dziękuję za życzenia, to chyba cas chorobowy. Niby zima była łagodna, ale więcej z nas choruje niż przy dwudziestostopniowych mrozach. Ale zmierza wszystko ku dobremu, tylko osłabiona jestem niemożebnie. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę!!
    Napiłabym się herbaty różanej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm...muszę obmyślić jak wysłać do Ciebie słoiczek konfitury różanej. Bo jeśli nie byłoby z tym ceregieli, chętnie pośle. Tym bardziej, ze dziś moja mama zauważyła, ze znowu będzie trzeba w tym roku zbierać płatki róż. A sądziłam, że uniknę w tym roku prac katorżniczo - niewolniczych...Pozdrawiam, życzę spokojnej ciąży.

      Usuń