Dziś doszły też do tego owoce.
Z płatków postanowiłam zrobić syrop i konfitury, a z owoców konfitury. Przepisy wyszukuję w internecie -nieocenione "źródło wiedzy objawionej". Jednak nie trzymam się ściśle podanych proporcji, robię na tzw. "oko". Czytelniczki, które zajmują się gotowaniem już długo, wiedzą o czym piszę.
Na Syrop z płatków róży potrzeba
- garść płatków róży (bez białych końcówek, jednak ja ich nie obcinam)
- 1/2 szklanki wody
- sok z 1/2 cytryny
- szklankę cukru
Wodę+cukier+sok z cytryny zagotować (do rozpuszczenia cukru), dodać płatki i gotować na wolnym ogniu (ja gotowałam ok. 0,5 godziny, mieszając od czasu do czasu)
Gdy płatki stały się szkliste zebrałam je łyżką cedzakową, a gorący syrop zlałam do butelki i słoiczka, zakręciłam i odwróciłam "do góry nogami". Później jeszcze za pasteryzuję, ale to gdy będę miała większą ilość przetworów.
Tu przedstawiam już efekt końcowy
W słoiku mam sok z płatków róży robiony w inny sposób: przesypywałam warstwy płatków cukrem, identycznie jak robiłam to przy nalewce z róży (przepis na to znajdziecie tu ). Ponieważ płatki były leniwe, zalałam je dziś resztą syropu i wymieszałam dokładnie cukier. Na zdjęciu widać na dnie jeszcze pozostałość cukru, ale ten rozpuści się przy pasteryzacji.
Konfitura z płatków róży
- 1/2 szklanki wody
- 1 szklanka cukru
- 1 szklanka płatków róży
- 2 łyżki soku z cytryny
I tutaj znowu zwiększyłam ilość składników, wody dałam ok 1,5 szklanki, bo później i tak odparuje.
Wodę + cukier -zagotować i do gorącego syropu wsypać płatki po czym natychmiast dodać sok z cytryny.
Ja dodałam do konfitury również płatki, które pozostały mi po odcedzeniu z syropu.
Konfiturę smażyć na wolnym ogniu aż stanie się gęsta po czym zlać do słoika.
Jakość zdjęcie na powala, ale mniej-więcej tak wygląda konfitura z płatkówKonfiturę smażyć na wolnym ogniu aż stanie się gęsta po czym zlać do słoika.
Wyjątkowo znalazłam przepis na konfiturę, gdzie nie trzeba mrozić owoców. Następną zrobię z mrożonych.
Najpierw praca katorżnicza, czyli oczyszczanie ich z pestek.
Następnie owoce przesypać do garnka dodając tyle cukru, ile ważą oczyszczone owoce. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym przepisu nie zmodyfikowała: cukru nasypałam "na oko", dodałam pół szklanki wody, aby owoce nie przypali się i wycisnęłam troch soku z cytryny, ok 1 łyżeczkę). Teraz to już pozostało tylko smażyć na wolnym ogniu, aż owoce staną się przejrzyste
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz