Sama Warszawa nie zachwyca. Choć nie, może jestem nienormalna ale zachwyca PKiN, jego monumentalizm i zasiedzenie. Usytuowane obok Złote Tarasy są dla mnie siedliskiem kiczu, młynowatości i dezintegracji. Szkolenie w Puławska Residence (jakby nie mozna nazwać Hotel Puławska) - w ramach CEO. W przyszłości będę mentorem i moderatorem. Trochę mnie to przeraża, bo nie powiem, abym tak była komputerowa. Ale do odważnych świat należy.Trzy dni intensywnego szkolenia, początkowo zadawałam sobie pytanie - Co ja tu robię? Ale później powoli ukłądało sie w głowie. I oczywiscie poznanie ludzi z powerem; którym się chce, którzy nie są zniechęceni, którzy nie marudzą.Sa otwarci, weseli, szczerzy. Warszawa noca? Moze i istnieje, ale po pierwsze primo - mieszkałam prawie na obrzeżach miasta a po drugie primo - byłam tak zmęczona po całym dniu szkolenia, że nawet mówić mi się nie chciało.
Teraz koniec roku szkolnego i masa wypełniania dokumentów, zaświadczeń, kartek, zestawień. Staram się ogarnąć to wszystko, aby później spokojnie wypełniać arkusze.
Nie przeszkadzało to, aby wczoraj urządzić u nas Midsommar/Noc Kupały. A mówiąc językiem przystępnym - zorganizować zaległą osiemnastkę dla Mojej Kopii. W tym wypadku dla koleżanek. Ponieważ nie pomieściłabym ich w mieszkaniu impreza przeniosła się na łono natury z motywem przewodnim "Zwyczaje letnie świata". Było zatem ognisko, pieczenie kiełbasek, gry. Gości witałyśmy chlebem i solą a na głowę zakładały dziewczyny wieńce (robiłam je w ilościach przemysłowych dzień wcześniej, przypłacając to takim atakiem alergii, ze wrogowi nie życzę). Szkoda tylko, ze pogoda nie dopisała i przed planowaną godzina z nieba spadł taki deszcz, ze musiałyśmy wszystko osuszać. Ale impreza była przednia, a dziewczyny wysyłały w trakcie niej zdjęcia na instagram (czy jakieś inne ustrojstwo).
dziewczyny siedzące w altanie, nie wiedzą, ze robię zdjecie
Na pierwszym planie prezent - arbuz z wyrzeźbionym kotkiem Kitty.
Dziewczyny w wiankach się świetnie prezentują.
Dziewczyny w wiankach się świetnie prezentują.
lampiony, które produkowała Moja Kopia ze słoików. Dziewczyny dostały po takim, gdy wracały do domu.
A tu ciasto - na kruchym spodzie z pianką bezową i posypane poziomkami. Znalazłyśmy z Moja Kopią miejsce poziomkowe, coś niespotykanego, bo już wieki nie widziałam tylu poziomek w jednym miejscu
Znowu czeka mnie intensywny czas - prelekcja na zakończenie szkolenie e-learningowego i wyjazd na drugi zjazd szkolenia do Warszawy. Tym razem do Miedzeszyna. I oczywiście zakończenie roku szkolnego.
Na mojej mapie pojawiła się nowa flaga - Japonii. Cieszę się niezmiernie, że Azja do mnie zagląda.
Pozdrawiam też Anię z kursu CEO - Aniu pamiętam, mam numer telefonu, skontaktuję się.
Ale fajnie świętowaliście :) I ten arbuz i lampiony, super!
OdpowiedzUsuńA kto wyplatał te wszystkie wianki?? :D
No Gosiu..jak sądzisz, kto? No ja...
UsuńTu gdzie mieszkam jest zwyczaj, ze dekoruje sie kościół girlandami z gałęzi dębu lub choiny podczas ważnych uroczystości. Ten..no...Facet Mojego Życia powiedział, ze gdy poumierają stare babcie, które zajmują sie wyplataniem, spokojnie załapię się na taka fuchę.. No ubić takiego to mało.
hehehe, dowcipny :)
UsuńZrobiłyście to wspaniale! I całość wyszła pięknie!
OdpowiedzUsuńPiszesz o wypowiedzeniu, zlękłam się, że straciłaś pracę i świat się zawalił, ale widzę, że wszysto u Ciebie na najwyższych obrotach ;-)
PS. Nie jesteś nienormalna - na mnie Pałac Kultury też tak działa!
Moniko, z tym wypowiedzeniem to cała procedura była, Wyjaśnianie nie na post internetowy. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Okazuje się, ze wystarczy tylko wyjść poza swoja skorupkę, zarzucić wygodę, rozejrzeć się i świat wydaje się być innym. Dziękuje za troskę. Pozdrawiam, Samira
Usuń