Środa.. chyba najgorszy dzień tygodnia. U mnie trochę na luziku, choć czeka na mnie prasowanie i prace do sprawdzenia. Jednak popołudnie poświeciłam robótkom i filmowi "Szczęściarz" - czasami trzeba obejrzeć film lekki łatwy i przyjemny. Z tego oglądania zrobiłam trochę robótki, która w zamysłach miała być narzutą na fotel. Z ciekawości ją przyłożyłam i..załamałam się. Musiałabym jeszcze raz tyle nabrać oczek, aby spełniła swoja rolę. Decyzja: pruć czy nie długo była rozważana, ale w efekcie stwierdziłam: co nagle to po diable. Patrzyłam na ten fragment wykonanej pracy niczym kobra na ofiarę, trzeszczało mi w mózgu od myślenia. I wymyśliłam - zrobię z tego swetrzysko - otulacz. A ze kolor ładny kości słoniowej, wiec spełni jak najbardziej swoja rolę. I spokojnie zabrałam się za dalsze dzierganie.
A w swetrze irlandzkim guziki nadal czekają na przyszycie.
A tutaj zdjęcie z cyklu: Widok z okna
To akurat okno kuchenne wychodzące na podwórze. A to w tle to najprawdziwszy las w wersji bezsniegowozimowej.
Dziś dostałam książkę Marii Szabłowskiej i Krzysztofa Szewczyka "Ludzkie gadanie". Zabieram się do czytania wieczornego mimo, ze później rano nie potrafię się obudzić . Trudno. Ale już nie miałam co czytać, bo kryminały za mną a biografia Pana Karewicza się delektuję, aby na dłużej wystarczyła.
Witam czytelniczki bloga.Pojawiła się flaga Wielkiej Brytanii...radość, radość (cytując bohatera "Pogody na jutro" granego przez Pana Jerzego Stuhra).
Dziękuję za skrobniecie kilku zdań. Zapraszam do czytania. Wasze wizyty będą motywowały do systematycznych wpisów.
Uwielbiam (uwielbiamy) takie widoki za oknem. U nas z kuchni widać stare drzewa, które rosną nad rzeką. Teraz - ogołocone z liści - ozdobione zazwyczaj są ptactwem. Pełno kawek, wron i kruków. Na moje podwórko zaś pliszka co dzień przylatuje, brakuje jej palców u jednej nóżki, ale bardzo wesoła. Pozdrawiam, Dag.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy widoczne są sikory, które okupują stele sosny, a szczególnie upodobały sobie sosnę na której wije sie wisteria(teraz niezbyt widoczne, ale gdy kwitnie, wygląda przecudnie). Odwiedzają nas wiewiórki, lis, który czuje się jak u siebie. Kiedyś zabłądziła sarna, ale więcej była oszołomiona naszą obecnością niż możliwością jedzenia świeżej trawy.
OdpowiedzUsuńPostaram się o zdjęcia z drugiej strony domu. Pozdrawiam, Samira.
P.S. Nie mieszkam w leśniczówce.